Koza na dachu

2 posters

Go down

Koza na dachu Empty Koza na dachu

Pisanie by Gide Pią Sie 26, 2022 12:22 pm

Tą część pracy chyba lubiłem najbardziej, całe to planowanie, siedzenie i czekanie. Samo wykonanie zlecenia to tylko chwila. Żebym jeszcze czerpał z tego jakąś większą przyjemność, ale nie, muszę być typem osoby, co nie jest psychopatą. Niestety, tak mi się trafiło. Chociaż wtedy bym skończył, jak Cicero. Ciekawe co u niego, mam nadzieję, że wszystko dobre. Po tej robocie znajdę go i odwiedzę. Będę się musiał pospieszyć, żeby nie przegapić urodzin mamy i żeby mieć czas przygotować jej jakiś prezent, no i przypilnować, żeby Cicero też jej coś dał, bo potem będzie ją wyzywać od głupich kurew. Relacje rodzinne są skomplikowane, bardzo skomplikowane, ale co ja tam o nich wiem. Poranna to moja rodzina, choć trudno to rodziną nazwać. To jest moja rodzina, musi być. Tak, jest i nigdy nie będzie inaczej?
Usiadłem wygodniej na dachu i wróciłem myślami do tego do mnie otacza. Wysokie budynki, alejki i uliczki pogrążone w nocy, tawerna hucząca od śpiewów, krzyków i uderzeń kufli, to tam jest moja ofiara. Cóż żal mi ją tak nazywać, bo to co się tu dzieje jest żałosne. Czy na prawdę Poranna Gwiazda przyjęła takie zlecenie? Ani ono drogie, ani skomplikowane, a osoba, jakiej mam się pozbyć nie jest nie wiadomo kim, zwykły bogatszy handlarz wiedzący trochę za dużo i wtykający nos w nieswoje sprawy. Nie będę się jednak spodziewać nie wiadomo jakich misji, skoro dopiero nie tak dawno dostałem zgodę na opuszczenie siedziby. Nie będą przecież wysyłać świeżaków po zadania, żeby je uwalali, bo wtedy by Gwiazda uchodziła za strasznie nieprofesjonalną. Co z tego, że zabijasz tych, co psują robotę, jak ktoś płacił za zabicie ofiary, co dalej żyje?
Zerknąłem na niebo i myślałem dalej, trochę o przeszłości, a trochę po prostu patrząc pusto i bezmyślnie, nasłuchując tylko czy drzwi tawerny nie trzaskają i nie wychodzi z nich mój nieboraczek. Kusza leżała obok mnie, gotowa do oddania strzału. Cieszę się, że taką broń sobie ulubiłem, zabijanie po cichu i z daleka jest dużo bardziej wydajne niż wdawanie się w wielkie walki z ochroną.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Pią Sie 26, 2022 2:03 pm

Mimo dość swobodnego i olewawczego podejścia Gide do sprawy, ów kupiec w rzeczywistości nie był byle kim. Bogaty magnat i współudziałowiec Kompanii Handlowej Zachodniego Brzegu. A mimo to, pozory mogą mylić, gdy ktoś posiadający władzę i pieniądze czuję się bezpiecznie w jakiejś portowej spelunie. No może nie była taka zgorsza, ale jego standardy dobrobytu stanowczo ją przewyższały. Dlatego też znudzenie i zamyślenie młodego skrytobójcy, który obrał sobie dach za miejsce obserwacji, wywołało uśmieszek na jej buzi.
-Gdy ja podejmowałam się pierwszych zleceń byłam zarazem zestresowana i podekscytowana. Ty zaś wydajesz się mało tym przejęty.
Rzuciła kobieta, która bezszelestnie znalazła się na tym samym dachu, tuż za plecami Gide. Brązowowłosa, zielonooka piękność z torbą pełną metalowych zabawek, a przez ramię przerzucone coś co przypominało karabin snajperski, choć wśród niewtajemniczonych, raczej wywołałby dezorientację, nim nie byłoby juź za późno. Kobieta mogła zapaść w pamięć młodemu korra-paah jako Tiberia, ta dziwaczka od nowinek technologicznych z Thunbadaanu. Mimo to, jedna z bardziej zasłużonych Gwiazd, a to już ciężej przeoczyć.
-Ah, niech Cię nie dziwi moja obecność, nie kradnę Ci zlecenia, to by było kłopotliwe…- Uśmiechnęła się, przykładając dłoń do mostka, aby zaraz przyczaić się tu obok niego, kładąc torbę między nimi. Gide mógł być świadomy, że jego pierwsze zlecenia są pod obserwacją Porannej Gwiazdy, choć do tej pory nie doszło do tak bezpośredniej ingerencji starszego członka bractwa. -Twój cel to Carlos Montuie. Wiesz właściwie który to…?
Rzuciła, zerkając na niego z uniesioną brwią. Zakładała, że tak, skoro czatował w oczekiwaniu, aż ten opuści tawernę. Choć zdejmować go na samym środku ulicy, no no, młody zabójca chyba musiał mieć w głowie plan szybkiej i dyskretnej ucieczki w razie udziału żandarmerii, prawda? Tak, czy inaczej, jej obecność dalej pozostawała niemym pytaniem, na które nie udzieliła odpowiedzi.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Pią Sie 26, 2022 3:03 pm

Chociaż podeszła bezszelestnie, to nie byłem wybitnie zaskoczony czyjąś obecnością. Może to już paranoja po tylu latach bycia pod obserwacją, że wyczuwasz najkrótsze spojrzenie na sobie. W duchu mnie to nawet bawiło, ta walka umiejętności, ona umie się skradać, ja wyłapywać niepozorne dźwięki. Spojrzałem na nią badawczo może z odrobiną braku zaufania, bo jednak to podstawa. Szybko jednak moje brwi obniżyły się, wracając do wyjściowej pozycji. Mam się jej tłumaczyć z moich emocji? Chciałaby, poza tym niewiele mnie obchodzą jej odczucia co do jej pierwszych misji. Skoro była wtedy zestresowana, to znaczy, że nie czuła się na nie gotowa. Zaraz jednak wyjaśniła, że nie przyszła mi utrudniać życia. To dobrze, tyle mi starcza. Skinąłem więc głową i wróciłem do obserwacji tawerny, teraz w większym skupieniu, już nie pozwalając myślom odpływać za daleko. Nie mogłem jednak w spokoju wykonywać swojej pracy, bo się dosiadła i mówiła dalej. Między brwiami pokazała się zmarszczka oburzenia. Wbiłem w nią zdegustowane na swój sposób spojrzenie.
-Za kogo ty mnie masz?-fuknąłem na to co mi tutaj sugeruje.-Nie od dziś go obserwuję, wiem który to.-zapewniłem ją mimo wszystko, po raz kolejny odwracając wzrok. Nie podobało mi się to, że przyszła mnie niańczyć. Próbuje odwrócić moją uwagę od celu? Chce mi wytknąć błąd? Nudzi jej się? Niezależnie od jej intencji zlecenie będzie wykonane tak, jak ja tego chcę, a ona jak pies będzie mogła wrócić do siedziby i potwierdzić moją niezawodność. Nie to, że chcę być najlepszy, ale bycie kimś zaufanym w jak poważanej organizacji zapewni mi wiele swobody.
-Po co tu przyszłaś? Nie ufasz mi, że sobie poradzę?-zmrużyłem nieco oczy kiedy drzwi tawerny się otworzyły i wyleciał przez nie jakiś hybrydzi chudzielec, a za nim wyskoczyła biuściasta kobieta i dwa razy strzeliła go szmatą po łbie ku uciesze popalających na zewnątrz plotkarzy.-Z resztą nie obchodzi mnie to, po prostu nie wchodź mi w drogę.-rzuciłem matowo, sięgając dłonią do czubka buta, żeby strzepnąć z niego pyłek.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Pią Sie 26, 2022 5:36 pm

Oh, chyba chłopaczek był bardzo poirytowany tym wszystkim, jaka szkoda, naprawdę nie chciała! Ale jakby się tak zastanowić… mało to takich? Niestety kwaśna mina nie zmieni go w profesjonalistę. Byli i tacy posępni, ale szybko zniknęli.
-Za kogo? Za podrostka. Pamiętaj, że Gwiazdy umierają znacznie częściej za młodu. Trzeba być ostrożnym.
Wzruszyła ramionami z uśmiechem. To była jej szczera chęć podzielenia się poradą, nawet jeśli zdążyła zauważyć, że Gide może wyrastać im na ignoranta, który sam wie lepiej. Ale nie jej interes, nie po to tu była.
Zerknęła na niego, gdy zapytał o jej powód pojawienia się, zaś nim zdążyła mu odpowiedzieć, pod nimi rozegrała się cudowna scena. Ojej, ah te pijackie dramaty. Żeby na trzeźwo było równie dynamicznie. Zaraz jednak powróciła myślami do Koziołka, gdy sam sobie zaprzeczył mówiąc nagle, że zupełnie go to nie interesuje. Ale z nas twardziel, co nie?
-To nie tak, że Ci nie ufam, bądź ufam, bo jeśli coś poszłoby nie tak, znasz karę.- Przekrzywiła głowę na bok, nim otworzyła torbę. -Ale pomyślałam, że urozmaice to zlecenie, aby było ciut żywiej. Co powiesz na eksperyment? Mam nowy sprzęt…- Wyjęła zaraz dziwne zaczepy z rolką, z której wysuwała się cienka przezroczysta żyłka. -Podobno to cudo może przeciąć nawet kość, jest tak niepozornie ostra. Wbudowany mechanizm napręża ją, aby nadać żyłce siły, w efekcie impetu. Możemy zwabić go do jakiejś alejki i zobaczyć co się stanie. Lepsze to, niż zastrzelenie go z kuszy, a nikt nie pojmie co się stało. Co sądzisz…?
Spytała z błyskiem w oczach, mając szczerą nadzieję, że Gide nie okaże się aż takim sztywniakiem. W końcu tyle przebywa z tym pokręconym błaznem, że nie spodziewałaby się tego po nim. Tak, czy siak, Tiberia nie widziała przeszkód w tej małej ingerencji w zlecenie. W końcu kontrakt dotyczył śmierci magnata, a brak adnotacji jasno wskazuje, że mają pełną swobodę.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Pią Sie 26, 2022 6:10 pm

Czyli przyszła mi prawić morały. Prawda, że młode Gwiazdy umierają częściej, ale gdybym miał zginąć to już dawno temu, wiele było ku temu okazji, ale przeżyłem i jestem tutaj, to o czymś świadczy. Nie idę w stronę brawury, a jedynie polegania na tym, jak mnie organizacja przygotowała. Jeśli zginę przy tak prostym zadaniu, to znaczy, że popełnili błąd i powinni poprawić sposób przesiewania dobrych ziaren od tych złych.
Dziewczyna mówiła dalej, ignorując moje zbywanie jej. Pamiętam, jak kiedyś bym z zafascynowaniem jej słuchał jak dzieli się wiedzą i tym co spotkała w wielkim, nieznanym świecie, ale teraz to wszystko brzmiało zbyt osobiście, a ja znam zasady gwiazdy i znam siebie, jak łatwo dopada mnie nadzieja i oczekiwania zmiany. Ona nie jest kimś z kim mógłbym się podzielić swoimi rozterkami.
Szybko jednak prychnąłem pod nosem. Nie przyszła mi kraść zlecenia tylko je sabotować i namawiać do złego? Niech ona mi coś kiedyś powie o byciu odpowiedzialnym. Spojrzałem na żyłkę i słuchałem uważnie. To nie brzmiało nawet tak źle, ale miałem z jej propozycją duży problem.
-Mam podczas zlecenia korzystać z nieznanej broni? To proszenie się o niewypełnienie zadania.-nie podobał mi się jej plan. Może i broń kusiła, tak, jak to, że mógłbym dla Cicero zdobyć oko bogatego na pamiątkę.-Poza tym ochrona nie puści pijanego Montuie samego w ciemną uliczkę, co znaczy, że może dojść do walki, a ja nie mam na to ochoty. Już nie mówiąc o tym, że jeśli nie wyjdzie, to wszystko spadnie na moją głowę w tym kara jeśli się nie uda.-walczyłem wewnętrznie, ale jednak chęć poznania nowości brutalnie przegrała ze strachem przez konsekwencjami w razie gdyby się nie udało. Mimo wszystko cenię sobie swoje życie i nie chcę go tracić w tak głupi sposób.
-Poza tym dlaczego mielibyśmy patrzeć na to co się stanie? Nie wiesz? Nie testowałaś tego wcześniej? Czy to kolejny z projektów, co na razie był używany tylko na papierze?-zagadnąłem, może żeby ją nieco ugłaskać. Może i odmówiłem teraz, ale w przyszłości z chęcią bym zobaczył co wymyśliła, będę teraz miły, to może mi to da.
W końcu drzwi tawerny otworzyły się ponownie i wytoczył się przez nie Carlos, w towarzystwie trzech rosłych facetów. Chwiał się i rzucał, nie miałem pojęcia czy walczy by wrócić do środka czy się kłóci sam ze sobą. Odczekam chwilkę, niech ruszą w stronę domu, niech się ustabilizuje pijak, żeby strzał był czystszy. Chwyciłem kuszę i nisko na nogach, uważając na swój cień i luźne dachówki ruszyłem za nimi. Nie będę czekać długo, wybiorę moment, a później, to już kwestia tylko kilku sekund.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Sob Sie 27, 2022 7:11 pm

Spojrzała na niego zaintrygowana. Nieznana broń? Ryzyko? Zaśmiała się cicho, prawie niesłyszalnie.
-Oczywiście, zawsze tak postępuję. A jak coś nie wypali to improwizuję. Stwarzam sposobność.- Odpowiedziała, zaraz odkładając sprzęt do torby, bo już wyczuła, jakoby Gide nie był zainteresowany małym urozmaiceniem. A szkoda, może nawet lekko zawiodła się. -Zbyt dramatyzujesz, przypomnieć Ci kto został naszym Mistrzem? Kto namaścił Cię na Gwiazdę? Ostatnia osoba, której zarzuciłabym sztywne i nudne morderstwo. Ale dobrze, dobrze, nic na siłę, zrobisz jak uważasz, Twój kontrakt.
Uśmiechnęła się mimo to, może z pewną pyszałkowatością na twarzy, po czym usiadła wygodniej i założyła ręce na piersiach. Chłopak walczył sam ze sobą, ciężko było nie zauważyć. Jednak brakowało w nim tej iskry ryzykanctwa.
Uniosła brew, gdy zalał ją pytaniami, ale właściwie to miał rację i trafił we właściwy temat, odgadując jej intencje. Rozłożył ręce z triumfem dla niego.
-Zgadza się. Każde zabójstwo traktuje jak nowość, ponieważ używam nieznanego sprzętu, albo nowinek, które sama skonstruuje. Dzięki temu nie grozi mi wypalenie zawodowe, a te jest bardziej zabójcze, niż się wydaje. W dodatku, bardzo interesujące.- Puściła mu oczko. -Ale wiem, że mechanizm działa, zaś zabawa na arbuzach nie jest pasjonująca.
Dodała jeszcze, ale chyba na tym mógł się zamknąć temat, ponieważ sytuacja się rozwinęła. Carlos zjawił się na horyzoncie, więc też sami mogli ruszyć tuż za nim. Gide zaczął się przemieszczać, a więc Tiberia tuż za nim, równie bezszelestnie.
Magnat w końcu zatrzymał się z niewiadomych powodów, a jego ochroniarze tuż nieopodal. Właściwie wystarczyło się dobrze ustawić, aby oddać czysty strzał, gdy…
-Ojcze…- Padł głos, który słyszalny był dla zabójców, zaś za moment na horyzoncie dostrzegli młodego chłopaka, może miał 15 lat, a ubrany był porządnie, co pasowało na syna kogoś takiego. -Nie powinieneś chodzić w takie miejsca…
-Markos!- Rozbrzmiał głos kupca, który podszedł do niego chwiejnie i objął ramieniem. -Jaaak dobrze… Cię whidzieć…! Co tu rhobisz…
Spytał, a młodzieniec wydawał się podpierać go z całych sił, ignorując kołysanie.
-Matka kazała mi sprawdzić gdzie poszedłeś…
Odparł już ciszej, zaś Tiberia przekrzywiła głowę na bok, zaraz zerkając na Gide. Cóż za smutna sytuacja. Najgorzej, gdy podczas zlecenia zdarzają się osoby postronne. Co prawda adnotacji nie było, toteż los młodzieńca był bez znaczenia, ale…
-Masz czysty strzał…
Szepnęła, obserwując Gide z zaciekawieniem. Czy strzeli? Zabije mężczyznę tuż przy synu? Przestrzeli obu? Nie zrobi nic…? Doprawdy ciekawe.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Sob Sie 27, 2022 7:52 pm

Improwizacja? Powinienem chyba w takim razie nad nią popracować, ale na pewno nie teraz. Mimo tego nie wiedziałem czy mam być zachwycony jej wprawą i zaufaniem do kreatywności czy być oburzony jej lekkim podejściem do sprawy.
Korciło mnie, żeby na nią nafukać, że co mnie obchodzi to jaki jest Mistrz, jest jaki jest, to niech będzie, ja jestem inny i z czym innym czuję się komfortowo. Może jeszcze się wyrobię, nie mówię, że nie, jednak na teraz zachowuję się w taki sposób, jaki uznam za najlepszy. Uciekłem wzrokiem dalej od wewnętrznego poirytowania, że ta nie odpuszcza. Nie przeszkadzało mi to jednak mimo wszystko, nie takie rzeczy słyszałem. Trudno, prawda? Trudno, niech mówi co chce.
Spodziewałem się tak rozwleczonej odpowiedzi. Może też kiedyś poczuję to wypalenie zawodowe, ale na razie... a może już je czuję? Czy właśnie zdałem sobie sprawę z czegoś? Cały czas sobie zdaję, bo za dużo myślę. Oby to mi się z wiekiem nie pogorszyło.
Cel w końcu się mi pokazał, więc ruszyłem za nim w towarzystwie kobiety. Z tyłu głowy myślałem, że coś jeszcze wymyśli, ale nie zrobiła nic do czego mógłbym się przyczepić. To dobrze, ale nie zwiększy to mojego zaufania do niej.
Mężczyzna się zatrzymał, a ochrona zrobiła mu nieco więcej miejsca. Czyżby coś wiedział? Nie, wtedy by go bardziej otoczyli i chronili? Co więc...? Z kuszą wycelowaną w faceta, przerzuciłem spojrzenie na chłopaka, co pojawił się znikąd i jakże czule przywitał się z ojcem, wykazując się wobec niego troską. Jakie słodkie. Nie podejrzewałem się nigdy o taki przekąs, aż mi się włos na karku zjeżył. Słuchałem krótkiej rozmowy możliwe, że w zamyśleniu, możliwe, że w oczekiwaniu ja usłyszenie przydatnych informacji.
Dziewczyna zaszemrała mi do ucha, jakby się ze mną bawiła, ponaglała i testowała jednocześnie.
-Wiem.-zmarszczyłem brwi, skupiłem wzrok i sekundę później bełt przebił skroń ofiary śmiertelnie uszkadzając mózg, sprawiając że wiotkie ciało zawisło bezwładnie w objęciach syna. Zlecenie wykonane.
Poprawiłem paski plecaka i bez czekania na dziewczynę ruszyłem w głąb miasta, chcąc oddalić się od miejsca zdarzenia. Pójdzie za mną? Pewnie tak, bo czemu nie? Może jeszcze coś mi poopowiada, o tym, jak jednak zwątpiła na ułamek sekundy. Ja sam miałem wiele myśli i nie potrafiłem ich na razie umiejscowić nigdy. Mogłem zabić dzieciaka... dzieciaka, to za dużo powiedziane, sam będąc młodszym od niego przeżyłem wiele. Ja sobie poradziłem, to on też. Może powinienem się martwić o to czy nie będzie chciał się zemścić na mnie, ale nie wie kim jestem, poza tym czy miałby szansę zrobić mi coś poważnego? Wątpię. Po chwili biegu, przeskakiwania między dachami, zwolniłem tempo, wygładziłem elegancko ubrania i zadarłem głowę, żeby spojrzeć na towarzyszkę.
-Teraz możemy to potestować.-poświęciłem jeszcze sekundę na nasłuchiwanie czy podąża za nami jakieś zamieszanie, ale chyba uciekliśmy wystarczająco daleko.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Nie Sie 28, 2022 11:49 am

Krótkie słowo, zwieńczone krótkim strzałem, który w ułamku sekundy wyciągnął dłonie Żniwiarza po kolejną duszę, nagle oderwaną od swego ciała, zapewne zagubioną i nieświadomą tego co się wydarzyło. Tiberia nie odezwała się słowem, a jedynie zawiesiła spojrzenie na chłopaku, jakby chcąc wyczytać z niego cokolwiek, choć po prawdzie może niewiele tego było.
Ciało mężczyzny opadło, podtrzymywane przez krzyczącego młodzieńca, zaś ochrona zaniepokojona dobyła broni w poszukiwaniu sprawcy, może nie mniej zagubiona w tym wszystkim. Ale jego już nie było. Gide przemieścił się niepostrzeżenie, oczywiście w swoim stałym towarzystwie. Kalden długo będzie mówić o śmierci magnata w środku nocy, a żaden mieszkaniec nie będzie mógł czuć się bezpiecznie. Kompania Handlowa Zachodniego Brzegu stała się kolejnym polem wewnętrznej gry, narzędziem, którego mechanizm uległ uszkodzeniu, bowiem Poranna Gwiazda szarpnęła za sznurki. To było piękne.
Zabójcy niczym zręczne małpiatki przeskakiwali między dachówkami z charakterystycznym stukotem, aby oddalić się od miejsca zamachu, a na całe szczęście nic ich w tym nie ograniczało. Tiberia mimo posiadania w zanadrzu długiej strzelby i przewieszonej torby, nie pozostawała w tyle. Cały czas milczała, jakby chcąc zostawić go z własnymi przemyśleniami, bądź skupieniu na drodze. Dopiero z czasem zwolnili, obierając dach wielobranżowego sklepu handlowego. Tam też odłożyła swoje rzeczy…
-Wiesz czemu Cicero nie jest dopuszczany do zleceń…?- Zagaiła, poprawiając włosy. -Oczywiście poza faktem, że mu odbiło. Choć może to ma związek.- Zerknęła na Koziołka. -Zbyt się emocjonuje każdym odebranym życiem, działa nieschematycznie, nieobliczalnie. Zresztą, dużo wcześniej też zanadto myślał o swoich ofiarach, a to źle działa na zdrowy rozsądek. Dobrze zrobiłeś. Jesteśmy tylko narzędziami, bronią, nie nam ich sądzić. Więc wyczyść umysł.
Zasugerowała, w dobrej intencji. Brakowałoby tego, aby kolejnemu odwaliło. A niestety, wszystkie Gwiazdy wiedziały, że Gide będący jedynym rekrutem sprowadzonym przez Błazna, jest też, bądź był, podatny na jego wpływ. Mógł dojrzeć w prawdziwą maszynę do zabijania, a zarazem skończyć jak wrak.
Założyła ręce na biodrach, kiedy chłopak rzucił sugestią. Parsknęła.
-Teraz? Jak po fakcie? I niby na kim chcesz to sprawdzić…?- Zapytała, przechodząc kilka kroków po dachu, aby wychylić się z jego krawędzi, zawieszając wzrok na bezdomnym, który grzebał w śmieciach. Już stąd czuła smród jego gnijącej ręki. -Hm, powinnam to rozstawić po przeciwległych ścianach alejki. Odwrócisz jego uwagę…?
Zerknęła na chłopaka.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Nie Sie 28, 2022 1:54 pm

Obyło się bez jej komentarza i zwyczajnie zabraliśmy swoje rzeczy uciekając, zostawiając całe zamieszanie i sprzątanie świadkom zdarzenia. To było na swój sposób fascynujące. Tyle ochrony, tyle pewności siebie, a i tak zginiesz. Ochroniarze pewnie będą się musieli mocno tłumaczyć, chciałbym to zobaczyć. Zrujnowałem im właśnie karierę? Kto po czymś takim będzie chciał ich zatrudnić? A może wiedzą, że to Gwiazda i nic za bardzo nie mogli zrobić. Moje działania mają mocny wpływ na rzeczywistość, co podbudowuje moje przekonanie, że jestem kimś innym niż dawniej. Teraz faktycznie mogę coś zdziałać.
Przerzuciłem lekko zainteresowane spojrzenie na kobietę gdy powiedziała bliskie mi imię. Co mówiła było oczywiste, jednak usłyszenie tego po raz kolejny odświeżyło mi pamięć. Pamiętam, jak mnie chciał zabić, zrobiłby to bez problemów, gdyby wziął się za to na poważnie, gdyby nie rozpraszała go zabawa i matka. Co prawda jego zleceniem nie byłem, ale samo to, że zwykłe dziecko udało mu umknąć przez jego roztargnienie źle o nim świadczy. Czasami zastanawiałem się po co w takim razie dalej należy do Porannej Gwiazdy. Przecież po to są zlecenia, starsi członkowie też je dostają, a jeśli podczas nich giną lub nie dadzą rady ich wykonać, to znaczy, że nie powinni należeć do grupy. Tutaj Cicero po prostu odpuścili. Nie jestem o to zły, nie, głupio mi przyznać, ale częściej niż powinienem traktuję go jako swoje zakotwiczenie w rzeczywistości, odniesienie do moich celów w życiu, do tego gdzie jest mój dom. Czy łamię szóste przykazanie Gwiazd? Ale oni sami omijają je nie dając mu zleceń. Jak widać rada dziewczyny nie do końca podziałała, ale skinąłem głową i jednak spróbowałem zostać myślami tu i teraz, przy testowaniu nowej broni. "Wyczyszczenie umysłu" chwilę mi zajmie, później się tym zajmę, kiedyś znajdę na to dobrze działający sposób.
Zmarszczyłem lekko brwi w namyśle jak zapytała na kim chcę broń testować. No właśnie, to musi być człowiek, ale jesteśmy w środku miasta przecież, tu jest masa ludzi. Podszedłem do towarzyszki i podążyłem za jej wzrokiem, wyłapując bezdomnego, zajmującymi się swoimi sprawami. On? Jego mamy zabić? Tak wynikało z jej słów.
-Masz za niskie wymagania co do ofiar.-zmrużyłem oczy w zaczepnym tonie.-Polowanie to najlepsza część, a ty ją chcesz ominąć.--wyraziłem dezaprobatę, wbijając jej niewielką szpileczkę w postaci widocznego poczucia wyższości nad nią.-Znam lepsze miejsce, a i może coś uda się nam na tym zarobić.-zaproponowałem i znowu zabrałem się za podróż po dachach.
Spacer nie trwał długo, jednak miasto pod widocznie zmieniło styl bycia. Zrobiło się ciemniej, bardziej czerwono, czuć było więcej perfum i alkoholu. Ulice dalej były żywe, ale na swój zalotny sposób. Szepty, śmiechy i westchnienia wprawiały mnie w ten dziwny nastrój za każdym razem kiedy tu byłem.
Klęknąłem blisko krawędzi dachu i wystawiłem palec przed siebie, wskazując siedzącego na ławce mężczyznę ozdobionego miejscami szminkowymi odciskami ust, choć z tak daleka wyglądały one, jak krwiaki czy brud.
-Ten.-kolejne pojedyncze słowo przekazujące wszystkie potrzebne informacje. Średnio przytomna ofiara raczej nam nie ucieknie gdy będzie rozstawiać pułapkę, ale da radę za mną pójść, jak go do siebie przywołam.-Gdzie chcesz się urządzić?-może i próbowałem ukryć emocje, ale mimo starań widać było zabawowe napięcie na mojej twarzy. Co to będzie? Co się stanie? Jak bardzo nabrudzimy krwią? Kto go znajdzie? Tyle pytań! Chciałem znać odpowiedzi już teraz!
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Czw Wrz 01, 2022 3:50 pm

Temat znowu umarł, Gide raczej nie był rozmowny w żadnej materii, nawet w przypadku osoby jej bliskiej. No nic, w końcu nie miał w obowiązku tego robić. Grzecznie przestrzegał przykazań, a co za tym szło, nie budował relacji. A może jakaś kiedyś istniała, lecz została wytępiona przed dojrzewający umysł Koziołka? Kto wie.
Sama zmarszczyła brwi, gdy rzucił komentarzem odnośnie bezdomnego. No tak, znalazł się specjalista.
-Większą przyjemność czerpie z efektu broni, a nie zabawy w polowanie.- Pragnęła zauważyć, bo nie była z gatunku tych psycholi co ganiają po domach i świetnie się przy tym bawią. Dla niej mógł być to ten bezdomny i każden inny napotkany śmieć. -Jak chcesz.
Dodała i znowu biorąc swoje rzeczy, zwyczajnie kontynuowała drogę podążając za chłopakiem. Co on sobie w głowie uroił…?
Zmieniając swoją lokalizację, Tiberia zaczepiła uwagę na nowym kandydacie do eksperymentu. Prychnęła.
-Serio? To jest lepsze, niż bezdomny?- Skomentowała, ale niech mu będzie, nie miała ochoty szlajać się całą noc dla takiej pierdoły. -Najlepiej w alejce. Muszę mieć przeciwległe ściany do zaczepienia żyłki. Zwyczajnie zagadaj go i zaprowadź do zaułku.- Wstała. -A… i zostaw go tam. Inaczej możesz też stać się obiektem badawczym.
Uniosła kciuk w górę, po czym podeszła do krawędzi, aby zestawić broń oraz torbę, następnie otwierając ją i patrosząc jej zawartość. Powinna się wyrobić, zresztą nie zacznie niczego, póki ten nie zrobi jak mu kazała. Wszystko pod kontrolą.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Czw Wrz 01, 2022 7:24 pm

Nie to, że byłem mało rozmowny nawet jeśli chodzi o osobę bliską, byłem mało rozmowny szczególnie jeśli chodzi o osobę bliską. W końcu Cicero dalej jest Gwiazdą, a to komplikuje sprawy. Lepiej siedzieć cicho niż palnąć głupotę, która zostanie uznana za łamanie zasad. Dopóki nic nie powiem, dopóty mogę udawać, że problemu nie ma. Oberwie mi się kiedyś, bo te się nawarstwią.
Akceptuję to, że lubimy inne rzeczy, jednak to ona przyszła do mnie, nie ja do niej, to ona mi zaproponowała eksperymenty, a ja na nie wyrażam zgodę, więc zrobimy jak ja chcę. Nie kłóciła się jednak, ja też nie chciałem się z nią specjalnie spierać. Po prostu zebraliśmy się i poszliśmy.
Wyśmiała mój cel? No tak, bo jej był dużo lepszy, prawda? Od mojego przynajmniej nie będę śmierdzieć, bo to na mnie spada cała robota odwracania uwagi i ściągnięcia ofiary w dobre miejsce. Przewróciłem tylko ostentacyjnie oczyma na jej prychnięcie. Zamiast zabijać kogoś przypadkowego, lepiej zabić kogoś czyja śmierć rozwiąże tobie kilka problemów osobistych, poza tym wiem, że facet ma często portfel wypchany pieniędzmi. Niby nie jestem biedny, ale pieniądze to pieniądze. Kto wie, może się po pracy bawię w mrocznego mściciela, który okrada bogatych i daje biednym? Nie, aż tak mi na nich nie zależy.
Moja ofiara jej jednak pasowała, chyba głównie dlatego, że już się pociła z ekscytacji, żeby zobaczyć jak jej zabójce cacko działa. No dobrze, niech się dziewczyna pobawi. Skinąłem głową na pierwsze zdania, rozumiejąc jej wymagania. To w sumie kłopotliwa broń, wymaga dużo przygotowania i planowania, ale jeśli ofiara chodzi cały czas tą samą trasą, to może się to udać jeśli zgra się dobrze w czasie. Skinąłem głową na jej przestrogę. No tak, ciekawe czy by odpowiedziała za zabicie mnie. Podlegałoby to pod wypadek w czasie pracy? Oskarżono by mnie, bo byłem nieuważny i słaby przez co lepiej, że zginąłem? Nie sądzę, żeby ktoś tak wysoko postawiony jak ona został za cokolwiek ukarany.
Spojrzałem na jej kciuk w górę, na jej błyszczące zadowoleniem i niecierpliwością oczy, po czym zabrałem się za schodzenie z dachu, uśmiechając się do siebie pod nosem na ten ładny widok jaki miałem przed oczyma sekundy temu.

Wyszedłem powoli z alejki, dalej chowając się lekko w cieniu. Przyglądałem się od tyłu mężczyźnie mamroczącemu coś do siebie co chwila. Chwilę później stałem już przy nim, a on dalej zdawał się nie wyczuwać przy sobie niczyjej obecności. Alkohol jednak jest na swój sposób magiczny. Nachyliłem się do jego ucha.
-Bu!-rzuciłem szeptanym krzykiem i zaśmiałem się szczerze na widok jego strachu, gdy próbował zrozumieć co się dzieje.-To niebezpieczne tak siedzieć samemu w środku nocy.-przechyliłem subtelnie głowę, posyłając mu zainteresowane spojrzenie, powoli widząc, jak jego pewność siebie mu wraca po chwili spłoszenia.
- I kto to mówi... -obrzucił mnie mętnym spojrzeniem, zaraz sięgając do mnie, łapiąc za nadgarstek i wciągając sobie na kolana i od razu oblepiając łapami. No niech ma, niech sobie pocałuje co chce, dam trochę więcej czasu dziewczynie, bo nie wiem ile go potrzebuje na przygotowanie się.
Pisnąłem cicho czując zęby na szyi i od razu chwyciłem go za włosy i szarpnąłem do tyłu, na co ten się zaśmiał, jakby się tylko droczył.
-Tak przy ludziach?-skarciłem go, chociaż nie ściągaliśmy na siebie spojrzeń, niewiele ludzi było dookoła, a ci co byli byli zajęci sobą.-Znam na to lepsze miejsce.-obiecałem zachęcająco, już wiedząc, że teraz zabicie go to kwestia czasu, nie odmówi.
- Tak? -znowu zaczął się rozbestwiać, kiedy poczuł, że mój uścisk zelżał i zamiast trzymania go za włosy, głaszczę je.
-Tak, ale musisz obiecać, że będziesz robić co ci każę, dobra? Obiecujesz?-skuliłem się nieco, na łaskotanie w okolicy obojczyka.
- Mhmmm... -wyburczał pokazując mi w tym swoje dobre chęci i jednocześnie brak normalnego poziomu kontaktowania ze światem. Ścisnął mnie mocniej, ale wywinąłem się z jego nieskoordynowanych rąk i pociągnąłem go za sobą, pomagając iść. Mam nadzieję, że da radę ustać na tyle długo, żeby broń w niego trafiła.
Niezauważeni poszliśmy do alejki jaką wybrała Tiberia.
- To jest lepsze miejsce, mała? -czyżby zaczął coś podejrzewać? Myślę, że nie, ale może trochę wątpić czy się niecierpliwić.
-Tak, a teraz zamknij oczy.-rzucił mi łaskawe spojrzenie i z uśmiechem zrobił, co mu kazałem, musiał jednak poruszyć brwiami pokazując mi, że robi co robi nie dlatego, że mu rozkazuję, a dlatego, że chce to robić. Oj głupi. Pociągnąłem go jeszcze trochę dalej, powoli, żeby się nie potknął i w końcu puściłem go.
-Stój tu i czekaj... i nie podglądaj.-zamachałem mu palem przed nosem, chociaż tego nie widział. Może chociaż poczuł powiew wywołany moimi ruchami.
- Może mam jeszcze policzyć? -zaplótł ręce na piersi i przestąpił z nogi na nogę.
-A możesz, do trzydziestu, presja czasu mi nie zaszkodzi.-zaśmiałem się i uciekłem z pola rażenia broni. Zastanawiałem się co tam jego pijana główna wymyśliła. Myśli, że się tu rozbieram? Że zrobię nam piknik przy śmietniku? Że otworzę magiczny portal do tajnego burdelu? Tego się już nie dowiem, no chyba, że broń zawiedzie.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Sob Wrz 03, 2022 7:25 pm

W czasie kiedy Gide zabierał się za bałamucenie jakiegoś amanta, który był na tyle wstawiony, że nawet nie wiedziałby, czy faktycznie ma styczność z chłopakiem, Tiberia z kolei zabrała się za swoje dzieło. Kilka zaczepów umieściła na krawędziach obu przeciwległych sobie dachów, żyłki luźno prowadząc po ziemi, aby też nie było możliwości na potknięcie się o którąkolwiek, zaś ich cienkość uniemożliwiała dostrzeżenie. Wszystko miało opierać się na jednym mechanizmie, który powinien pociągnąć kołowrotki, zupełnie jak zębatki wprawiają zegary w ruch. Jedyny minus całego działania na który mogła popsioczyć to ciągłe przemieszczanie się góra-dół, a do tego z jednego dachu na drugi. Miała już w tym wprawę, ale nie żeby nie wolała odciążyć się z tego obowiązku. Stanowczo będzie musiała opracować alternatywę…
W końcu jednak zasadzka była gotowa, a panna Zevis leżała sobie na brzuchu, wychylając głowę tylko znad krawędzi, by mieć widok na Gide, który wprowadzał ich królika doświadczalnego. Pomachała nogami, krzyżując je ze sobą i rozplatając, tak na zmianę. Niedowierzała, że niektórzy po alkoholu są aż tak naiwni, choć nie żeby nie miała takich akcji. W gruncie rzeczy wolała eliminować swoje ofiary bez wchodzenia z nimi w interakcje. Nie żeby nabierała do nich sympatii, tu raczej wchodziła w grę jej własna awersja do obcych.
Koziołek nareszcie zostawił mężczyznę, aby oddalić się, zaś w tej sytuacji łatwiej było opuścić alejkę, niż próbować dostać się na dach. Z grzeczności odczekała, aż chłopaczek zawiesi wzrok na zaułku, w którym pozostawił amanta. Ten w końcu zorientował się, że jest sam i oczywiście zaczął błądzić w poszukiwaniu swojej lubej.
Czas na zabawę.
Tiberia zwolniła blokadę, zaś kołowrotek szarpnął do ruchu jak wędka rybacka, ciągnąć za sobą całą machinację. W jednej chwili wszystkie żyłki naprężyły się, ciągnąc do jednego punktu, aby siebie wyminąć. Jedyną przeszkodą na ich drodze był ów pijak, ale to nie był problem, kiedy te gładko przeszły przez jego ubrania, mięso, a nawet kości, ćwiartując mężczyznę na kilka kawałków, które lekko wzniosły się w niebo, aby po chwili opaść na ziemię. To było błyskawiczne, raczej nawet nie mógł być świadomy swej brutalnej śmierci. Tiberia uśmiechnęła się i znów wzniosła kciuk w kierunku Gide, jeśli ten tylko dostrzegł ją na dachu. Tylko jak teraz zwinąć cały sprz…
Usłyszeli odgłos powozu. Był to patrol żandarmów, których rozpalone lampiony oświetlały jezdnie. Jechali w kierunku Gide, lecz chyba jeszcze go nie dostrzegli w tej odległości. Tiberia zerwała się na nogi, aby pochwycić swój sprzęt. Wskazała chłopakowi palcem tylko kierunek, po czym zniknęła mu z oczu. Sensownie było się oddalić.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Sob Wrz 03, 2022 8:04 pm

Broń na miejscu, ofiara też. Zająłem bezpieczną pozycję i z odrobiną sceptycyzmu przyglądałem się Tiberii. Zobaczyłem jeszcze ostatnie spojrzenie pijanego mężczyzny, rozbawione i zaskoczone, że nie ma mnie przy nim i z tym spojrzeniem linki przecięły go, podrywając w górę. Trochę mnie to otumaniło, ten widok, wielkie plamy krwi pojawiające się znikąd, tu coś odpada, tam mlaskający dźwięk spadającego na ziemię mięsa i intensywny zapach wszystkiego co w sobie mężczyzna miał. Ta śmierć była na tyle nietypowa i niespodziewana nawet dla mnie, że chwilę nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Gdybym się nie odsunął, ja byłbym tam całkowicie zniszczony, dość szybka śmierć, całkiem nieświadoma. Nie, nie myśl o tym w ten sposób. Widziałem jednak zaletę taką, że nawet jeśli się ofiary nie zabije, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo na śmiertelne zranienie jej w sposób nie do odratowania.
Spojrzałem na kobietę, znowu uśmiech i kciuk w górę. No tak, odniosła sukces i zobaczyła, jak broń działa. Szybko wróciłem myślami to otaczającego mnie świata. Powóz, żandarmeria, świetnie, pewnie przyjechali na kontrolę czy zwykłą łapankę śpiących po kątach alkoholików, a może przyszli szukać tu winnego śmierci handlarza, niezależnie od ich powodów ochlapana krwią alejka błyskawicznie przyciągnie każde spojrzenie. Skinąłem dziewczynie głową, znajdę ją zaraz, trzeba w końcu omówić to i owo. Postanowiłem uciec przez uliczkę morderstwa, biegnąć przygarbiony blisko ścian, wierząc, że podniesione już nieco i napięte linki obciążone resztkami człowieka odsunął się grawitacją nieco od muru. Tak też było, ale sporo też dał mój wzrost i to, że moje rogi aż tak łatwo nie zostaną pocięte. Kątem oka zobaczyłem krótki błysk niewielkiego kawałka metalu, zawieszonego na jednej z żyłek. Chociaż stróże prawa byli bliżej niż chciałbym, to przedarłem się do wisiorka i zerwałem go szybko, zabierając jako pamiątkę z przygody. Przypłaciłem to kilkoma nacięciami na rękach i jednym dużym na czole, jednak na tym się skończyło. Powoli wydostałem się z niebezpiecznego obszaru, uciekłem jeszcze kawałek i dopiero tam zacząłem wdrapywać się na dach. Pościgu się nie bałem, bo nie wierzę, żeby żandarmy chciały się aż tak pchać w ostrą sieć pokrytą jeszcze ciepłą juszką z procentami. Kto to uprzątnie i jaką notatkę z tego sporządzą mnie nie obchodzi, bo mój problem już nie żyje. Teraz czas dopaść dziewczynę.
Z wisiorkiem dzwoniącym w kieszeni udało mi się odnaleźć Tiberię, chociaż zajęło to chwilę, już krew z rany na czole nie ciekła aż tak, ale swoje zrobiła, barwiąc mi kosmki włosów. Jeśli nie musieliśmy dalej uciekać, to przycupnąłem na dachu, aby zabrać się za wstępne opatrywanie się.
-Ta broń nie jest w moim stylu. Zbyt brudna do zleceń i za bardzo na pokaz. Dużo przygotowania i jest jednorazowa.-mówiłem, patrząc na nią, ale w końcu uciekłem wzrokiem, żeby zacisnąć bandaż na ręce.-Ale tobie się podobała, więc baw się nią dobrze.-życzyłem jej w próbie przyjaznej interakcji obojętnym głosem, po sekundzie znowu podnosząc na nią wzrok, co gdzieś na dnie niepewny był jej reakcji. Starałem się balansować cały czas chodząc po tej chwiejącej się linie, ale nie wszystko zależy tylko ode mnie.-Zostawisz mnie już w spokoju czy będziesz podglądać też przy kolejnym zleceniu?-dalej jej trochę nie rozumiałem. Chciała mi urozmaicić zlecenie. Czemu mi? Jest tyle Gwiazd. Znowu zaczynałem być nieco bardziej podejrzliwy w duchu.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Sob Wrz 03, 2022 11:56 pm

Gide udało się w porę zbiec, a problem żandarmerii nie był już jego problemem. Kiedy tylko wgramolił się na dach, mógł zastać siedzącą pod jednym z kominów o który oparła plecy, a nogi wyciągnęła przed siebie, by zlustrować chłopaka oceniającym spojrzeniem.
-Pociachany jak pierwszego dnia. To chyba Twój urok, co?
Zaśmiała się cicho. Zaraz mimo to słuchała komentarza Gide, ciekawa jak on się zapatruje. W sumie nie wydawała się jakoś zdziwiona, może nawet osobiście też czuła dziwny zawód. W praktyce wyglądało to gorzej, niż zakładała teoria.
-Masz rację, za dużo pieprzenia się. W dodatku wszystko zostało na miejscu. Musiałabym to udoskonalić, choć jeszcze nie wiem jak. Mam schematy, będę myśleć.- Uśmiechnęła się na pocieszenie do samej siebie. -Ma efekt i to zmyślny. Prawdziwa rzeź! I wszystko za sprawą jednego ruchu! Na co komu magia.
Dodała i podciągnęła do siebie nogę, aby objąć się za kolano, wzrok przenosząc gdzieś przed siebie. Właściwie, teraz to faktycznie wydawała się spokojna noc. Fajrant, czy jakoś tak. Ciężko było jej ocenić co to właściwie jest “wolne po robocie”. Czuła, że każdy dzień się zapętla. Tylko jej zabawki wprowadzały jakieś różnice.
Jednak Gide udało się znowu zwrócić uwagę Tiberi, choć w jej spojrzeniu nie było już tak lekkodusznego i miłego nastawienia. Z odpowiedzią też się zbierała chwilę, jakby musiała najpierw przetrawić pewną myśl.
-Tak. Już jesteś ode mnie wolny. Od teraz możesz borykać się już tylko z naszymi informatorami. Ale ci się nie wychylają, nawet nie będziesz wiedział.- Odparła mu, może przynosząc tym ulgę, skoro tak się chciał od niej uwolnić. -Żaden sprowadzony przeze mnie rekrut nie dożył bycia Gwiazdą. Jakiś szurnięty błazen przyprowadził jednego i proszę, okazał się inwestycją.- Prychnęła, opierając głowę o komin i przymykając oczy. -Nie rozumiem przykazań. Nie wszystkich. Trzymaliśmy się ich kurczowo, a zobacz jak nasza organizacja została w ciągu paru lat doszczętnie wypatroszona. Jest nas już niewielu. Z Winneburgu prawie nic się nie ostało, niewiele lepiej z Rezydencją, Zamkiem, czy Podmiastem. Teraz są te Katakumby, a my dalej kręcimy się w kółko przy zasadach dinozaurów.- Otworzyła oczy i przeniosła je na chłopaka. -Skoro chcesz zgrywać nieczułe narzędzie, to liczę że nigdy nie dopadną Cię takie same myśli. Moja ostatnia rada, Zevisie.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Nie Wrz 04, 2022 1:52 am

Musiała wypomnieć przeszłość, co? Taki już mój urok, że lubię być ranny, to przypomina mi o tym ile przeszedłem i jak silny jestem. Chyba... Sam nie wiem, po prostu się pociąłem, na tym etapie rany nie wydają się być dla mnie niczym szczególnym, ot kolejna szrama, która wtopi się w tło innych i wkrótce o niej zapomnę.
Oczekiwałem, że zacznie się kłócić, czy powie, że się nie znam, ale z drugiej strony to ona broń zorganizowała i przygotowała, widziała więc ile to pracy. No i głupia nie jest jednak, co jest oczywiste.
-Powodzenia.-skwitowałem tylko krótko. Może kiedyś, jak to udoskonali, to będę tego używać. To straszna broń, nadawałaby się do publicznego zabijania ludzi na oczach tłumu. Zapadłoby to im w pamięć.
Zerknąłem na nią. Więc mam spokój, ciekawe po jakim czasie wróci mi poczucie, że mi ufają, bo teraz ono mocno spadło. Ona sama podała zaraz powód. Zazdrosna była? Może jej nie powodzenia wynikają tego, że brała kogokolwiek, a ja... jestem specjalny. Chociaż trochę jej może i współczułem. Wiem jak to jest pokładać w kimś jakieś nadzieje i zawodzić się za każdym razem. Usiadłem obok niej i kiwnąłem tylko głową w zrozumieniu, bo co miałem powiedzieć o sobie i o jej rekrutach? To bardzo cienki lód. Szybko jednak zastrzygłem uchem gdy poruszyła temat zasad. Kłamała? Miała chwilę słabości i mówi szczerze? Coraz więcej mam pytań tej nocy. Przytuliłem ściślej nogi do piersi. Może też powinienem sobie na coś takiego pozwolić? Chwilę się wahałem, aż zmarszczyłem brwi, kątem oka na nią popatrując i słuchając uważnie jej rozważań. Czy chce być nieczuły? Nie chodziło mi o bycie narzędziem, po prostu... Dalej się bałem, a to sprawia, że jestem słaby. Nie mogę być znowu słaby.
-Nie musisz ich rozumieć, bylebyś ich przestrzegała. Mogą ci się nie podobać, ale i tak zginiesz za ich złamanie.-rozluźniłem trochę chwyt na nogach.-Chyba, że planujesz kolejną rewolucję w Gwieździe. Tak czy inaczej powinnaś uważać komu co mówisz. Niektóre osoby mogą nie być tak... nieczułe na innych, jak ja.-może odrobinę się dąsałem. Ja dawno się poddałem jeśli chodzi o rozumienie mnie. Dla zajęcia czymś dłoni, sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem z niej zgarnięty wisiorek. Po chwili rozcięty łańcuszek zawiązałem sobie na supeł dookoła szyi. Był trochę brudny, ale później go umyję i naprawię. Portfela nie udało mi się zgadnąć przez pośpiech no i nie chciało mi się przeszukiwać takiej masakry.-I nie mów, że to twoja ostatnia rada, bo to brzmi jakbyś miała zginąć przy następnym zleceniu.-wyciągnąłem w końcu krótkie nogi przed siebie. Może tego potrzebowałem, tej dziwnej rozmowy, poczucia, że ktoś mi patrzy na ręce. Kiedyś to uwielbiałem, żyłem tym.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Nie Wrz 04, 2022 1:09 pm

"Mogą ci się nie podobać, ale i tak zginiesz za ich złamanie"... powtórzyła to w myślach, a jej kącik ust delikatnie uniósł się w górę. Dobrze wiedziała co miał na myśli, to było jej wpajane. Może gdyby nie ten cały burdel w organizacji, to w końcu i ona byłaby posłuszna jak baranek. Ale za dużo widziała, za dużo też wiedziała. To efekt doświadczenia. Reszta jego słów była już rozbrajająca.
-Jesteś rozkoszny, Gide. Nie jestem osobą za którą ktokolwiek by poszedł, nie w głowie mi rewolucje. Już żadne więcej. Muszę pomarudzić.- Przekrzywiła głowę na bok w jego kierunku. -Ktoś mi kiedyś powiedział, że jak nie wiesz po co żyjesz, to na co jeszcze żyjesz? Jeśli miałabym umrzeć, bo chciałam to życie przeżyć, to może śmierć nie jest taka zła? Kto wie.
Zachichotała i odchyliła od niego głowę. Tiberia znana była z tego, że wśród Gwiazd uchodziła za indywidualistkę, która dawno wypaliła się w swoim zawodzie. A więc jak od takiej osoby oczekiwać przywiązania do sztywnych zasad?
Kobieta przeniosła na niego zielone oczy, gdy znowu rzucił słowami nie pasującymi do otoczki jaką chciał prezentować. Z wolna opuściła brwi w smutnym uśmiechu, a może była tym lekko wzruszona. Rzadko kiedy słyszy się… troskę. Zwłaszcza u nich.
-Jeśli tak będzie, zabiorę ze sobą jak najwięcej. Chyba nie znasz Tiberii Zevis.- Rzuciła bardziej entuzjastycznie, aby się już tak nie dąsał. -To była moja ostatnia rada, bo wiesz już wszystko. Taki z Ciebie groźny zabijaka.
Zaśmiała się.
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Nie Wrz 04, 2022 1:53 pm

Jestem jaki? Zerknąłem na nią na sekundę, szybko uciekając wzrokiem. No przecież nie można, punkt 6 jasno o tym mówi. Ona tylko mnie komplementuje, nie to miała na myśli. Właśnie dlatego wolę być sam, bo z kimś mam dużo więcej stresu przy pilnowaniu siebie. Zwłaszcza, że zaraz w głowie pojawiła mi się myśl, że: ,,Jak nikt by za tobą nie poszedł? Ja bym poszedł." Ale na szczęście nie powiedziałem tego, chociaż widać było moje lekkie spięcie. Jej kolejne słowa wywołały poniekąd niepokój we mnie. Wiem, że niektórzy mówiąc prawdę na poważne tematy brzmią, jakby żartowali. Jednak dla mnie śmierć i umieranie nie powinny być tematem ironii czy sarkazmu. A ona właśnie taka była, tu żart, tu entuzjazm, a ja dalej się zastanawiam i myślę kiedy będzie ostatni raz gdy ją widzę. Nie to, że się do niej przywiązałem czy coś, po prostu dbam o swoich, co też nie jest do końca tym co powinienem robić, bo każdy powinien dbać o siebie, a jak nie umie zadbać, to powinien umrzeć. Tak, tak jest.
Spojrzałem na nią bardziej bezpośrednio gdy wyjaśniła co miała na myśli, a zaraz szybko zacisnąłem usta i aż zbyt gwałtownie, odwróciłem głowę w przeciwną stronę. Pochwaliła mnie, jak małe dziecko, a ja speszyłem się strasznie, jak głupek. Dobrze, że przez ciemną skórę nie widać rumieńców u mnie, ale czułem i tak palące gorąco na uszach. Zaskrobałem dachówkę paznokciem, zastanawiając się nad 1 zasadą Gwiazd, bo stała mi na przeszkodzie tego co chciałem powiedzieć. Może nie to, że sama zasada, tylko to, że nie wiedziałem na ile mogę dziewczynie ufać, bo może jednak mnie podpuszcza.
-Co myślisz o Mistrzu?-niezręcznie mi się zrobiło, co widać było po tym, że ponownie zacząłem tulić nogi.-Był kiedyś Gwiazdą, potem był zdrajcą, a teraz jest Mistrzem.-nie wydawało mi się to odpowiednie. Ktoś kto zdradził wszystkie zasady po kolei, stoi teraz na ich straży. To jakby żandarm popełnił przestępstwo i był ścigany, a potem wrócił, zabił swojego byłego szefa i nagle wszyscy zapomnieli o jego winach.-Myślisz, że zasługuje na ten tytuł?-powoli wymieramy, a on z tego co mi wiadomo nie robi nic specjalnego żeby temu zapobiec.
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Mistrz Loth Nie Wrz 04, 2022 4:38 pm

Jego nagła reakcja na jej ostatnie słowa lekko zaskoczyła Tiberie, która zlustrowała jego… tył głowy. Czy on się zawstydził? Miała ochotę zaśmiać się, ale powstrzymała to w sobie, aby przypadkiem jej towarzysz nie zamknął się w sobie całkiem. No tak. Nieczuły jak cholera.
Pozwoliła mu też trwać w ciszy, jakoś samej nie widząc powodu do naprostowania własnych słów. Poczekała zaś na moment w którym on sam wyjdzie z inicjatywą. I ta okazała się dosyć interesująca. Nie żeby nie spodziewała się, że w końcu i taki temat będzie poruszony. Najbardziej chyba kontrowersyjny, na ich obecnym położeniu.
-Mistrz Kirkas zabił pozostałych mentorów, ciężko się z tym kłócić. Jeśli ktoś sądzi, że nie godzi się, aby nami przewodził, powinien rzucić mu wyzwanie i go zabić. Ale raczej śmierć spotka nie tę osobę- Zaczęła drapać się po nadgarstku. -Prawda taka, że chyba tu nie chodzi co należy. Zauważ, że już Jorkas miał go za faworyta. Jeśli umiesz latami ukrywać się, udawać martwego, a potem wyjść naprzeciw całemu bractwu i wygrać, to chyba lepsze to, niż starzec na stołku. I tak jest inaczej, niż przedtem, ale raczej żaden inny mistrz nie przeskoczy fundamentu Porannej Gwiazdy. Nawet Fabio, który był temu bliski… ale zbyt sympatyzował z polityką organizacji, a teraz gryzie piach.- Założyła ręce za głowę i rozciągnęła się lekko. -Teraz Milten się przy nim kręci i liczy, że coś ugra, a sądzisz że byłoby inaczej? Dlatego ja się w te sprawy nie bawię, jest to jest.
Wypuściła powietrze i zaraz spojrzała na Gide z uśmiechem. Mniej więcej w tym samym czasie w mieście ogłoszono alarm, zaś dzwonki żandarmerii rozbrzmiały na ulicach. Pewnie dotarła do wszystkich informacji o podwójnym morderstwie tej samej mocy, a zaraz świta.
-No cóż…- Podjęła, wstając i biorąc swoją torbę, wraz ze strzelbą. -Rozsądnie będzie się rozdzielić. Jako doświadczony zabójca poradzisz sobie.- Skwitowała w jego stronę, nachylając głowę do Koziołka. -Czyż nie, mój mały Gide…?
Spytała z figlarnością w głosie, zarazem jednak nie brzmiąc jakby sobie z niego żartowała, a raczej sama nazwałaby to małą zaczepką. Jednak kłamstwem nie było, że dalsza droga chłopaka będzie już samotna, pełno brudów i przykrości, z którymi może sobie poradzi, a może nie. Jednak skoro dotarł już tutaj, czemu miałoby mu szczęście nie dopisywać? Gdzieś tam liczyła tylko, że jego wewnętrznie rozterki nie dadzą mu się zjeść czemuś znacznie gorszemu. W rezultacie faktycznie żadne z nich nie wie, czy nie widzą się tej nocy po raz ostatni. Każdy dzień może być "tym ostatnim".
Mistrz Loth
Mistrz Loth

Other / Decline to state Wiek : Pradawny Wzrost : Wspaniały
Liczba postów : 52
Join date : 14/08/2022
Autor awatara : ☠️

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Gide Nie Wrz 04, 2022 5:31 pm

Nie to chciałem usłyszeć. Liczyłem na potwierdzenie mojej niewypowiedzianej opinii, że owszem, że zdrajca nie powinien nam przewodzić, że źle to robi i na razie wygląda, jakby przejął władzę tylko po to, żeby nas od środka zabić. Opieramy się na lojalności, a on ma to w poważaniu, martwię się. Mam w teorii całe życie przed sobą, jeśli Gwiazda upadnie, co ze mną będzie? Co z nami wszystkimi będzie? Na co to wszystko było? Nie chciałem, żeby zabicie właściciela poszło na nic. Przytaknąłem na jej słowa. Ani ona się do władzy nie poczuwa, ani ja. Narzekać w ciszy można, ale i tak nic z tym zrobić nie możemy i nie umiemy. Beznadziejna sytuacja. Westchnąłem ciężko, bo miałem zagwozdkę. Może i podjąłbym się walki z Mistrzem, ale zginąłbym, to pewne, nie mam doświadczenia, pewności i psychiki, nie mam pomysłu na rozwój.
Zastanawiałbym się dalej, gdyby w mieście nie rozbrzmiał alarm. Przerzuciłem krótkie spojrzenie w stronę źródła dźwięku. Obserwowałem ją, jak wstaje i się zbiera, dalej się bałem, że nasze rozmowy dotrą wyżej do kogoś do kogo dotrzeć nie powinny. Zaraz uniosłem brwi gdy się nachyliła. Oczekiwałem ciężaru jej dłoni na włosach, ale to się nie stało. Dobrze, tak powinno być, nie ma miejsca na nic bardziej przyjaznego.
-Tak, poradzę sobie.-odpowiedziałem, na tę chwilę nie obrażając się o zgodny z rzeczywistością epitet jakim mnie określiła. Niski wzrost to w końcu moja zaleta. W głowie zostały mi jednak pochwały dane mi przez nią pomimo tego, że chciałem być przez nie nieporuszony. To było prawie, jak pogłaskanie po rogach.
Po chwili, stojąc na sąsiednim dachu, patrzyłem za siebie, odprowadzając Tiberię wzrokiem, mając nadzieję, że nic jej nie będzie. Ona też jest doświadczoną zabójczynią, wie co robi. Co bym czuł gdyby pewnego dnia dotarła do mnie wiadomość o jej śmierci? Nie chcę na to odpowiadać, bo odpowiedź może mi się nie spodobać. Naciągnąłem więc kaptur na głowę i ruszyłem przed siebie. Praca na tę chwilę skończona, pora odwiedzić mojego przyja... pora odwiedzić Cicero.

Koniec
Gide
Gide

Wzrost : 150 cm
Liczba postów : 63
Join date : 19/08/2022
Autor awatara : GarenKon, Zmodyfikowana przez Sheo

Powrót do góry Go down

Koza na dachu Empty Re: Koza na dachu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach